sobota, 8 listopada 2014

Aktualizacja map Google dla iOS

Dwa dni temu Google udostępniło nową aplikację map dla iOS. Zmianie uległa ikona, wygląd interfejsu użytkownika oraz szybkość działania - tego ostatniego nie jestem pewny, ale subiektywnie aplikacja działa szybciej na moim leciwym iPadzie 2.

Aplikacja dostała też nową, bardzo przydatną funkcję... choć właściwie nie wiem czy dostała ją teraz czy aktualizację wcześniej, ponieważ mapy od Google ostatnio leżały na moim tablecie odłogiem. Tak czy inaczej mamy w naszym kochanym kraju możliwość korzystania z nawigacji w komunikacji miejskiej identycznie jak ma to miejsce w jakdojade.pl. Nie miałem jeszcze okazji sprawdzić jak to działa, ale na mojej zapadniętej prowincji (Otwock pod Warszawą) pokazuje właściwe godziny odjazdów autobusów podmiejskich co już jest niewielkim sukcesem.


poniedziałek, 29 września 2014

Skitch od Evernote dla iOS - dodaj do zdjęcia rysunki, obiekty, podpisy



Swego czasu miałem przez krótki czas LG VU, który podobnie jak większość telefonów tego producenta posiadał przycisk szybkiego wykonania zrzutu ekranu. W zasadzie każdy telefon czy tablet z każdym systemem ma taką opcję, LG jednak dodawało do tego program, który umożliwiał mazanie po tym screenie, dodawanie do niego emotek, ramek, podpisów czy po prostu podkreślania rzeczy na które odbiorca miał zwrócić uwagę - jednym słowem, świetna i przydatna opcja.

sobota, 30 sierpnia 2014

Coś strasznego!

A więc w końcu dopadła mnie fotograficzna nuda... Lubię portrety, lubię krajobrazy, lubię nawet potrzaskać zdjęcia produktowe długopisów na swoim biurku... Ale wszystko może się znudzić. Z reguły człowiek zaczyna szukać dla siebie jakiejś odskoczni - ja tak zrobiłem i znalazłem ją tutaj:


piątek, 22 sierpnia 2014

Nokia Camera - więcej możliwości dla mobilnych fotografów

Niektóre modele Nokii, jeszcze sprzed czasów Windows Phone słynęły z aparatów bijących konkurencję na głowę. Stało się to niejako tradycją kontynuowaną później za czasów WP i Microsoftu. Topowe modele Lumii dostają świetne aparaty i aplikacje je obsługujące z niemal identycznymi opcjami jak w przypadku zaawansowanych kompaktów, bezlusterkowców czy lustrzanek. Co jednak mają powiedzieć właściciele słabszych telefonów, w których króluje aparat of firmy Microsoft? Otóż oni też mogę zainstalować sobie aplikację o nazwie Nokia Camera.

Nokia Camera, to program znacznie poszerzający możliwości obsługi aparatu w naszych urządzeniach. Standardowo w aplikacji od MS mamy możliwość zmiany czułości ISO, wyboru kilku konfiguracji balansu bieli czy dopasowania ekspozycji. Ściągając (oczywiście za darmo) Nokia Camera otrzymujemy zestaw opcji znanych dobrze amatorom fotografii nie komórkowej - czas otwarcia migawki, czułość ISO (większy zakres), kompensację ekspozycji, balans bieli (tu akurat opcje identyczne z natywną apką) i co najlepsze - manualną ostrość. Zabrakło tylko ustawień przysłony, jednak jest to już ograniczenie czysto sprzętowe.

piątek, 15 sierpnia 2014

Set a Light 3D - czyli jak w prosty sposób zapanować nad światłem w studiu

Fotografia, to "malowanie światłem" - to wie prawie każdy, kto kiedykolwiek zajmował się tą dziedziną sztuki w sposób nieco bardziej świadomy. Mamy do dyspozycji różnorakie modyfikatory, pozwalające okiełznać światło zastane lub to z lamp błyskowych. Gdy mamy do czynienia z fotografowaniem w studiu, lampy wraz z wyżej wymienionymi modyfikatorami są naszym jedynym źródłem światła - mamy więc nad nim pełną kontrolę. Niestety każdy kto tego kiedykolwiek próbował wie, że sprawa wcale nie jest taka prosta. Mamy setki jeśli nie tysiące możliwości ustawienia lamp, wyboru ich mocy, modyfikatorów, nie wspominając już o parametrach samego aparatu.

Gdy nie mamy doświadczenia i nie wiemy kompletnie co zrobić z tymi błyskającymi zabawkami widzianymi u znajomego fotografa, lub gdy doświadczenia mamy aż nad to i chętnie poeksperymentowalibyśmy z nowymi ustawieniami a nie mamy na to zwyczajnie czasu, z pomocą przyjdzie program na który ostatnio natknąłem się w sieci - Set a light - bo o nim mowa, to kombajn pozwalający w środowisku 3D określić rozmiary naszego wirtualnego studia, następnie postawić w nim wybranego modela (jest ich kilkoro i każdy ma dodatkowe pozy i warianty ubrań... lub też ich braku) i dodawać nieskończoną ilość źródeł światła. Każde z nich możemy dowolnie przesuwać, zmieniać wysokość statywu na którym stoi a także regulować jego moc, barwę czy modyfikatory nań założone. Tych ostatnich do wyboru jest całkiem sporo, od parasolek przez beauty dishe po różnorakie softboksy. Efekty naszej pracy możemy na bieżąco śledzić na ekranie podglądu, przedstawiającym scenę z perspektywy aparatu, którego pozycję także możemy dowolnie zmieniać. Poza tym, możemy bawić się jego parametrami - czasem ekspozycji, przesłoną oraz czułością ISO. Do wyboru mamy także multum obiektywów, odpowiadających swoimi ogniskowymi tym spotykanym w rzeczywistości.



Gdy wszystko będzie już dopięte na ostatni guzik, możemy "wykonać zdjęcie" a więc po prostu wyrenderować gotowy obrazek pokazujący rozłożenie światła na modelu. Świetną opcją, za którą twórcom należy się ogromny plus, jest możliwość wyeksportowania PDFa z danym presetem ustawienia sprzętu. W dokumencie znajdują się trzy rendery - obrazek z perspektywy aparatu, rzut po skosie na całe studio a także szczegółowy rzut z góry. Przy tym ostatnim mamy legendę, w której znajdują się dokładne dane na temat pozycji każdego obiektu w studiu, włącznie z wysokościami statywów, wszystkimi potrzebnymi kątami oraz mocą lamp i rozmiarami oraz rodzajem użytych modyfikatorów. Dodatkowym smaczkiem jest możliwość umieszczenia w dokumencie danych modela i fotografa - przydatne gdy mamy zaplanowanych multum sesji i na każdej z nich chcemy zastosować inny setup.



Aplikacja na pierwszy rzut oka wydaje się być stworzoną dla amatorów i osób średnio zaawansowanych, którzy chcą potestować różne ustawienia światła bez ewentualnej kompromitacji przed modelem. Moim zdaniem program przyda się jednak każdemu, kto od czasu do czasu robi sesje studyjne, nawet profesjonaliście. Czasem zdarzają się sytuacje, gdy w czasie zdjęć nie możemy eksperymentować - może zwyczajnie nie być na to czasu i miejsca (bardzo małe pomieszczenia) - z góry przygotowany plan z pewnością ułatwi pracę każdemu.

Program jest dostępny do pobrania za darmo w wersji trial tutaj. Możemy przetestować wersję Basic oraz Studio - odpaliłem obydwie i szczerze mówiąc jedyną różnicą jaka rzuciła mi się w oczy, to brak możliwości dokładnego ustalania wymiarów wirtualnego studia w wersji Basic. Mamy do wyboru trzy z góry ustalone wielkości, które w wersji Studio możemy potem dowolnie modyfikować. Zmian jest z pewnością więcej, jednak wpis ten powstaje na szybko po przetestowaniu programu i nie miałem jeszcze czasu się w niego zagłębiać. Pełna licencja programu  kosztuje odpowiednio 39,90 i 139,90 Euro dla wersji Basic i Studio i można ją zakupić pod tym linkiem.



sobota, 2 sierpnia 2014

Coś na letnie upały

Co zrobić, gdy na dworze temperatura zaczyna przekraczać 30 stopni, w domu nie mamy klimatyzacji a wiatrak pompuje już tylko gorące powietrze? Możemy się zamknąć w samochodzie (w większości mają klimatyzację), wejść do basenu, jeśli go mamy lub, jeśli go nie posiadamy wybrać jego znacznie tańszą wersję - ogrodowy spryskiwacz. Nie dość, że dostarczy sporo frajdy, ochłodzi to jeszcze może dostarczyć bardzo ciekawy i efektowny temat do zdjęć. Nikt z nas nie lubi ryzykować utopieniem sprzętu, aby wykonać klimatyczne zdjęcia podczas ulewy. Spryskiwacz dzięki ograniczonemu zasięgowi będzie całkowicie bezpieczny dla naszego aparatu a strumienie wody przez niego wyrzucane bardzo łatwo pomylić na fotografii ze zwykłym deszczem. Nie bez znaczenia pozostaje też fakt, że osoba fotografowana, dzięki przyjemnym chłodnym strugom wody będzie o wiele bardziej wyluzowana i zrelaksowana, niż podczas klasycznej sesji plenerowej czy studyjnej - zdjęcia można robić spontanicznie, bez ustawiania, trochę "przy okazji" - to działa!

W ostatnie upały, które jakoś nie chcą ustąpić ten właśnie pomysł przetestowałem na swojej dziewczynie. Oczywiście po wykonaniu kilkunastu zdjęć (rekordowo mało jak na mnie) sam z przyjemnością odłożyłem aparat i wszedłem pod ten prowizoryczny prysznic.














sobota, 12 lipca 2014

Warszawskie ZOO

W ogrodzie zoologicznym byłem już bardzo dawno temu, będąc jeszcze małym dzieckiem. Nie jestem wielkim miłośnikiem zwierząt a jedyne które lubię - konie - wolę zdecydowanie w wersji mechanicznej. Do propozycji dziewczyny aby się tam wybrać, podszedłem więc z początku nieco sceptycznie. Po przemyśleniu sprawy uznałem, że przez tyle lat coś jednak mogło się zmienić i może widok dzikich zwierząt będzie mi sprawiał większą przyjemność niż w wieku 10 lat. Poza tym, będzie to na pewno miła odmiana w sposobie spędzania leniwego letniego popołudnia. Co chyba oczywiste, zobaczyłem w tym wypadzie okazję, do wykonania kilku mniej codziennych zdjęć zwierzaków. Mimo, że wiele z nich znajdowało się za brudnymi szybami, części wcale nie było widać a te najbardziej okazałe zachowywały się niezwykle kapryśnie, udało mi się wynieść kilka fajnych ujęć, które chciałbym poniżej pokazać :).

Zanim zgodnie z tradycją wkleję zdjęcia, kilka słów całkowicie nie fotograficznych. Zachęcam do odwiedzania ogrodów zoologicznych. Oczywiście tych, którzy kochają zwierzęta nikt nie będzie musiał namawiać, jednak jest wiele osób (w tym ja wcześniej) które uważają zoo za tą nudniejszą formę rozrywki. Weźcie aparat, choćby ten w telefonie, trochę gotówki i ruszcie się z rodziną/znajomymi na cały dzień pooglądać zwierzaki, pospacerować wśród zieleni, zjeść coś bardzo niezdrowego ale za to bardzo dobrego i postrzelać trochę zdjęć -> na wybiegu pawianów po prostu nie da się zrobić złego zdjęcia, szczególnie w słoneczny dzień.

sobota, 28 czerwca 2014

Skate night

Z racji tego, że dla ludzi mojego pokroju (leniwych) sesja zaczyna się dwa tygodnie przed sesją, kiedy to wszystko trzeba naciągać, poprawiać i zarywać nocki żeby uzyskać tą wymarzoną ilość punktów promującą na następny semestr, trochę zaniedbałem niniejszego bloga. Zdjęcia, które dzisiaj chce zaprezentować, mają już trochę czasu, jednak jak już wspomniałem, nie za bardzo miałem czas je publikować.

Jak sam tytuł wskazuje, mowa będzie (znowu) o deskorolce. Konkretnie o tych samych deskorolkarzach, których mogliście już oglądać na moim blogu. Tym razem, sesja była jednak wykonywana w zgoła innych warunkach - w nocy, przy użyciu systemowej lampy błyskowej odpalanej zdalnie ze statywu, oraz niewielkiej parasolki rozpraszającej. Miejscówkę, z racji padającego deszczu ograniczyliśmy do skate parku przy stacji PKP Powiślę. Jest to jeden z tych parków, w których skejci wzięli sprawy we własne ręce i zbudowali go sami. Miejsce to mieliście już okazję oglądać na moich zdjęciach, jednak w dzień, w pełnym słońcu.

Jakiś czas temu, pisałem, że mam jeszcze jeden pomysł związany z deskorolką i tymi konkretnymi skejtami. Mam nadzieję, że w najbliższym czasie na łamach tego bloga zaczną się pojawiać pierwsze artykuły w ramach tego projektu - jeden jest już nawet w przygotowaniu ale szczerze mówiąc, na chwilę obecną nie mam pojęcia jak będzie z następnymi, ponieważ nie zależy to tylko ode mnie.

Tymczasem, zapraszam do obejrzenia dosłownie kilku zdjęć z nocnej sesji:


sobota, 31 maja 2014

Festiwal kolorów 2014, Warszawa pokolorowana!

Wczoraj o 19 Warszawską szarą rzeczywistość przykryły kilogramy kolorów, dosłownie. To już kolejna edycja Festiwalu Kolorów która i tym razem nie zawiodła oczekiwań mieszkańców stolicy.

Oto, jak widział to mój aparat: (więcej zdjęć wyjątkowo tutaj)


środa, 21 maja 2014

Gdzie się podziało menu z aplikacjami Chrome?

Już dłuższy czas temu Google wprowadziło do swojej przeglądarki mini aplikację służącą do odpalania innych aplikacji i rozszerzeń zainstalowanych przez nas w środowisku przeglądarki Chrome. Mi osobiście pomysł ten bardzo się spodobał, dlatego kiedy odebrałem już służbowego laptopa (Windows 8.1), zaraz po instalacji Chrome chciałem wyciągnąć ów programik na pasek zadań. Niestety przeglądarka "nie zaproponowała" mi skorzystania z dobrodziejstw tego podręcznego menu, więc zacząłem szukać go w jej ustawieniach, w menu start windowsa, w folderze przeglądarki na dysku... i niestety nic. W końcu udało mi się dojść do tego, gdzie Google upchnęło swoje menu z aplikacjami, tak więc jeżeli Wy także macie z tym problem, zapraszam do poniższego poradnika.

1. Odnajdujemy w eksploratorze Windows ścieżkę instalacji przeglądarki. Domyślnie dla systemów Windows 7 i nowszych będzie to "C:\Program Files (x86)\Google\Chrome\Application\chrome.exe". Jeśli tam nie ma u Was Chrome'a, to wystarczy kliknąć prawym przyciskiem myszy na skrót do tej aplikacji i wybrać Właściwości. W polu Element docelowy będzie się znajdować potrzebna nam ścieżka.

2. Jeśli mamy już scieżkę, przystępujemy do właściwych czynności. Na pulpicie klikamy prawym przyciskiem myszy i wybieramy Nowy -> Skrót. W polu które się pojawi wklejamy ścieżkę z punktu wyżej, stawiamy spację i doklejamy po niej tekst --show-app-list. Całość powinna wyglądać tak: "C:\Program Files (x86)\Google\Chrome\Application\chrome.exe" --show-app-list.

Uwaga! Bardzo ważne jest zachowanie cudzysłowów (" ") w ścieżce, bez tego całość nie będzie działać.

Następnie nadajemy nazwę naszemu skrótowi, np. Menu aplikacji chrome i klikamy Zakończ.

3. Teraz wystarczy wybrać właściwą ikonę. W tym klikamy prawym przyciskiem na nowo utworzony skrót i wybieramy Właściwości -> Zmień ikonę i wybieramy tą, która nam pasuje. Teraz gotowy skrót możemy przypiąć do paska zadań lub umieścić gdzie nam się podoba.

Mam nadzieję, że ten miniaturowy poradnik pomoże ludziom, którym tak jak mi udało się zgubić Menu z aplikacjami w Chrome.

Swoją drogą, na stacjonarce z Win 7 przeglądarka zawsze sama proponowała mi skorzystanie z tego rozwiązania. Może jest to po prostu wina nowego systemu od Microsoftu.

środa, 14 maja 2014

W końcu! Aktualizacja spotify na Windows Phone

Moja Lumia obwieściła mi dzisiaj rano dobrą nowinę - w nocy została zainstalowana aktualizacja Spotify. Nie jest to co prawda to samo, co mają użytkownicy Androida i iOS, jednak widać, że coś w końcu ruszyło się do przodu. 



Lista zmian które zauważyłem:
1. Design, to na początek. Spotify na WP zostało ujednolicone z wersjami na inne platformy (a wersja na iPada nadal po staremu - WP było szybsze). Jak to wygląda widzicie z resztą na screenach. Mi się podoba.
2. Możliwość odsłuchu muzyki na darmowych kontach - coś co inni mieli już dawno, WP dostało dzisiaj - w końcu. Co prawda nie wiem czy to działa bo mam konto płatne, ale ufam temu co napisali w opisie aplikacji.
3. Radio! Tak, WP dostał możliwość tworzenia stacji radiowych podobnie jak ma to miejsce na pozostałych platformach

Więcej zmian nie zauważyłem, teraz to czego nadal nie ma a być powinno:

1. Responsywność. Może moja Lumia 620 do demonów prędkości nie należy, ale z dużo cięższymi apkami radzi sobie lepiej. Do poprawy, szczególnie przy wznawianiu zminimalizowanego odtwarzacza - pojawia się ekran Spotify, identyczny jak przy uruchamianiu programu od zera.
2. Spotify Connect - sterowanie innymi urządzeniami podpiętymi pod to samo WiFi. Już od dawna mogę sterować iPadem ze służbowego Androida (i odwrotnie) a tu nadal klops.
3. Widok mojej muzyki, znany z wersji desktopowych. Dużo lepszy niż dotychczasowy widok playlist bo bardziej przypominający tradycyjne odtwarzacze tworzące przecież bibliotekę utworów, artystów etc.

Tyle z mojej strony. Mimo, że aplikacja nadal ma sporo niedoróbek, to fakt zainteresowania użytkownikami Windows Phone cieszy. Oby tak dalej Spotify!

Poniżej jeszcze dwa screeny prezentujące nowy wygląd aplikacji:




sobota, 10 maja 2014

Godny polecenia serwis foto w Warszawie

Niestety i mnie dotknęło to, co dotyka większości użytkowników aparatów z wymienną optyką - upaćkałem sobie matrycę jakimś tajemniczym czymś, co w żaden sposób nie dawało się usunąć standardową gruchą. Miałem więc dwa wyjścia: albo kupić zestaw do mycia matrycy albo oddać aparat do serwisu, żeby zrobili to za mnie. Jako osoba, która panicznie boi się o sprzęt a w szczególności aparat, postanowiłem jednak popytać o dobry serwis w Warszawie, aby nie być zmuszonym do korzystania z usług fachowców Nikona.

Polecono mi ten serwis: klik i teraz ja chciałbym polecić go Wam.

Po pierwsze - bardzo miła obsługa. Panowie byli załadowani  robotą i początkowo dali termin odbioru sprzętu w poniedziałek (byłem tam wczoraj, w piątek) jednak gdy ze smutną miną oświadczyłem, że potrzebuje sprzętu na niedzielę bo jadę do Krakowa zgodzili się go wyczyścić jeszcze tego samego dnia!

Po drugie - cena. Za 80 zł wyczyszczono cały układ optyczny poza wizjerem, a więc lustro, matówkę no i sam filtr przed matrycą. Wczoraj szukałem paprochów na lustrze i matówce, które z reguły znajdowałem bez problemu ale nie mogłem znaleźć nic. Czyszczenie matrycy było jakby nie patrzeć główną czynnością serwisową, więc nie spodziewałem się, że zdjęcia testowe wykażą jakiekolwiek brudki. Jednak gwoli ścisłości należy chyba wspomnieć, że i w tym przypadku nawet przy przysłonie 22 było perfekcyjnie czysto.

Na koniec chciałbym wspomnieć jeszcze o jednej kwestii. Syn właściciela cierpi na mózgowe porażenie dziecięce. Jest zmuszony nosić protezy na rączce i nóżce oraz kombinezon rehabilitacyjny. Można mu pomóc darowizną lub po prostu przekazując na niego 1% podatku przy rozliczaniu. W tym roku już jest co prawda po PITach, jednak zachęcam, aby w przyszłym wziąć pod uwagę Kubę. Więcej informacji znajdziecie tutaj.

piątek, 2 maja 2014

Nowy wygląd 500px

Dosłownie przed chwilą, przeprowadzając rutynową kontrolę na moim ulubionym serwisie do dzielenia się swoimi zdjęciami - 500px, zauważyłem małą zmianę w interfejsie na górnej belce. Jakiś czas temu witryna przeszła dość poważne przemeblowanie, które mi osobiście bardzo przypadło do gustu. Widocznie autorom się już jednak znudziło, bo postanowili wprowadzić kolejne zmiany, moim zdaniem także na plus!

Tak to teraz wygląda:


Górny pasek jest teraz znacznie "chudszy" a także bardziej minimalistyczny i czytelny. Na wierzch została wyrzucona także opcja 500px Prime a więc niedawno otwarty, ekskluzywny sklep z fotografiami użytkowników serwisu zarejestrowanych w tym programie. Myślę, że zmiana designu była podyktowana m.in właśnie chęcią wyeksponowania opcji Prime.

Oczywiście jak większość rzeczy, poczucie estetyki jest kwestią gustu. Mi się podoba, a Wam?

Nietypowy zachód słońca

Tym razem krótko.

Po ciężkim dniu pracy, wziąłem aparat do ręki w celu sformatowania karty i wyczyszczenia szkła. Patrze za okno, a tu mi zachód słońca wyskoczył.


Wyższa rozdzielczość tutaj.

czwartek, 1 maja 2014

Windows Phone 8.1 - pierwsze wrażenia okiem użytkownika



Przedwczoraj zaktualizowałem swoją Lumię 620 do najnowszej wersji systemu Windows Phone, oznaczonej numerkiem 8.1. Aktualizacja nie jest co prawda dostępna oficjalnie, jednak może ją pobrać każdy, całkowicie legalnie. Opis procedury znajduje się na końcu tego posta.

środa, 30 kwietnia 2014

Creative Roadshow 2014 - kolejna edycja warsztatów fotografii i obróbki, zupełnie za darmo!


Creative Roadshow to warsztaty fotograficzne, w tym roku organizowane pod hasłem "Praktycznie o warsztacie fotografa". Spotkania będą dotyczyć zarówno samej fotografii jak i późniejszej postprodukcji. Dowiemy się między innymi jak kontrolować głębię ostrości, jak kalibrować monitor i jak poprawnie pracować z kolorem. Poza tym, będziemy mogli nauczyć się kilku przydatnych tricków Photoshopa, które mogą "uratować" niejedno ciekawe, acz niekoniecznie dobre technicznie zdjęcie. Warsztaty będą traktowały także o samym druku wykonanych i obrobionych zdjęć oraz o filmowaniu aparatem cyfrowym - coraz popularniejszej formie kręcenia wideo.

poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Co w trawie piszczy

Czasem, gdy nie ma się totalnie pomysłu na zdjęcia, szuka się go gdzieś bardzo daleko. W zasadzie ostatnim miejscem o jakim pomyślimy jest własne mieszkanie, dom, podwórko, lasek czy park 5 minut drogi od nas. W końcu tam już wszystko widzieliśmy a nikt nie lubi być wtórny. Czasem jednak warto wyjść, schylić się i odnaleźć piękno w rzeczach nas otaczających. Nawet jeśli zdjęcia wyjdą całkowicie banalne, lub nie wyjdą wcale znajdziemy przynajmniej pretekst by na chwilę zwolnić.






sobota, 26 kwietnia 2014

Foto-larson - pozycja obowiązkowa dla każdego miłośnika fotografii


Będąc ostatnio z dziewczyną w Warszawskiej Hali Mirowskiej z dość prozaiczną sprawą, natknąłem się na nieduży sklepik, który przeniósł mnie do innej epoki. Dla mnie osobiście fotografia analogowa jest czymś magicznym, czymś co zawsze chciałem umieć. Nigdy nie miałem jednak aż tyle samozaparcia, żeby przezwyciężyć główną przeszkodę - brak czasu. Analogi, szczególnie te najstarsze (a więc dla mnie najpiękniejsze) nie mają elektroniki, która w razie co podpowie "kolego, ta szybkość migawki to chyba nie w tym warunkach, co?" i to nawet w trybie M. Nie mają procesora, który zrobi wszystko, aby poprawić to co fotoamator czasami nawywija. Nie wybaczają błędów. W dodatku, na "karcie pamięci" zmieści się tylko 36 zdjęć a na ich zobaczenie będziemy musieli sobie trochę poczekać. To wszystko stanowi o magii i niezwykłości fotografii analogowej - jest jej największą zaletą i jednocześnie największym przekleństwem. Nie bez znaczenie jest też fakt, że jak już wykosztujemy się na aparat cyfrowy, to koszt jego użytkowania - zakładając, że nie będziemy nim rzucać - będzie równy kosztom prądu do ładowania akumulatorów. Do analoga trzeba dokupować filmy co 24 lub 36 zdjęć a dodatkowo płacić za możliwość ich zobaczenia. Zapewniam was jednak, że jak zagorzałymi fanami cyfry byście nie byli, do tego miejsca wrócicie przynajmniej raz, choćby po to, żeby postać sobie pod witryną i pooglądać te wszystkie cuda mechaniki.

piątek, 25 kwietnia 2014

Trochę makro, trochę portretu (+ przestroga odnośnie pierścieni pośrednich)


Zwyczajowo, raz na jakiś czas odczuwam potrzebę by po prostu wziąć aparat do ręki i porobić z nim cokolwiek, żeby zabić nudę. Tym razem, z racji znajdujących się cały czas w fazie testów pierścieni pośrednich padło na zdjęcia makro. Jako, że towarzyszyła mi wtedy dziewczyna, nie mogło się też obyć bez kilku prostych portretów.

czwartek, 24 kwietnia 2014

IFTTT - jak zautomatyzować sobie życie w internecie

IFTTT - If This Then That - Jeśli to to tamto. W języku angielskim mimo wszystko brzmi to nieco lepiej jednak tak samo dobrze oddaje istotę aplikacji, czy raczej usługi internetowej, o której mam zamiar dzisiaj napisać. IFTTT pozwala nam na tworzenie instrukcji warunkowych łączących ze sobą różne serwisy społecznościowe, informacyjne a także mobilne urządzenia (aktualnie tylko dla iOS oraz Androida).

Najprościej będzie to oczywiście wytłumaczyć na przykładzie: 

Przykład 1. Załóżmy, że posiadamy konta na Dropboxie i Instagramie. Wrzucamy dużo zdjęć na Instagram i chcielibyśmy mieć w zanadrzu jakąś kopię zapasową czy po prostu miejsce, gdzie będziemy mogli je obejrzeć bez wchodzenia do aplikacji. Nie muszę chyba mówić, że mozolne kopiowanie fotografii w kilka miejsc będzie dość żmudną i nudną czynnością. Tutaj z pomocą przychodzi nam IFTTT w którym z łatwością ustawimy sobie instrukcję Jeśli wrzucę zdjęcie na Instagram to automatycznie będzie ono zachowane w określonym folderze Dropbox.

środa, 23 kwietnia 2014

Thethering w Adobe Lightroom - podglądaj wykonywane zdjęcia na bieżąco, na dużym ekranie

Adobe Photoshop Lightroom to kombajn, którego żadnemu amatorowi fotografii nie trzeba chyba przedstawiać. Pozwala na katalogowanie zdjęć, przypisywanie im tagów, organizowanie w kolekcje zwykłe i tzw. inteligentne. Przede wszystkim jednak jest to dla mnie świetna wywoływarka RAWów, która w dodatku doczekała się ostatnio swojej wersji mobilnej, o czym pisałem tutaj. Dzisiaj chciałem jednak powiedzieć o jednej z funkcji, którą nie wszyscy muszą znać. Mowa oczywiście o tytułowym thetheringu.

wtorek, 22 kwietnia 2014

Vert dla iOS - potężny konwerter jednostek

Dzisiaj chciałbym podzielić się nowo odkrytą aplikacją na urządzenia mobline z logiem nadgryzionego jabłka. Mowa o konwerterze jednostek Vert, konwertującym chyba wszystko i na wszystko. Tego typu aplikacje, podobnie jak wszelkiej maści kalkulatory posiadają dość liczną reprezentację a App Store. Piszę jednak właśnie o nim z trzech powodów. Po pierwsze, ma naprawdę ogromne możliwości. Po drugie, jest świetnie, intuicyjnie zaprojektowany i cieszy oko designem. I po trzecie - przez ograniczony czas jest dostępny całkiem za darmo (przeceniony z 1,99 USD).


Po lewej stronie mamy do wyboru kategorie jednostek do konwersjii, po prawej natomiast już same jednostki. Czerwone pole oznacza aktualnie zaznaczoną opcję. Obydwie kolumny możemy oczywiście przesuwać dowolnie zmieniając jednostki z których i na które konwertujemy.

Program, poza standardowymi kategoriami jak długość, temperatura, gęstość, moc itd. ma również mniej popularne, takie jak wielkości danych (bity, kilobity, bajty itd.), szybkość transferu (np. megabity na megabajty) czy nawet przelicznik jednostek typograficznych, co mnie jako przyszłego poligrafa bardzo cieszy. Twórcy zadbali także o dodatkowe smaczki w postaci przelicznika jednostek rozmiarów ubrań. Jest również kategoria o nazwie Rock Climbing. Szczerze mówiąc nie mam pojęcia do czego służy, ale na pewno przyda się miłośnikom wspinaczki :). 

Alikacja ma ogromne możliwości i skonwertuje chyba wszystko co tylko możliwe. Zachęcam do pobrania i przetestowania. Konwerter, podobnie jak kalkulator zawsze warto mieć pod ręką.

Aplikacja jest dostępna za darmo przez ograniczony czas pod tym adresem: https://itunes.apple.com/pl/app/vert-2-unit-currency-converter/id691346630?mt=8




poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Nowe funkcjonalności na blogu

Postanowiłem dodać dwa usprawnienia.

Pierwsze, to możliwość obserwowania bloga poprzez subskrypcje email. Blog jest na Bloggerze, a więc jak łatwo się domyślić za silnik subskrypcji odpowiada także Google ze swoją usługą Feedburner. Gdy pojawi się nowy wpis, będziecie dostawać maila na podany przez was adres email.

Druga sprawa, to obcinanie postów. Nawet mnie samego wkurzało przeglądanie bloga i kilometry przewijania, gdyż każdy post nawet w widoku głównym wyświetlał się w całości. Od tej pory zaczynam dodawać magiczne przyciski "czytaj dalej >>" w celu zwiększenia przejrzystości.

niedziela, 20 kwietnia 2014

Skate or Die, part two

Jak pisałem przy okazji wrzucania ostatnich zdjęć deskorolkowych (post Skate or die), zaczął mi chodzić po głowie kolejny mały projekt. Nawiązałem kontakt z osobami, którym ostatnio robiłem zdjęcia i umówiłem się na kolejne deskorolkowe sesje. Jedna z nich się już nawet odbyła a kolejną planujemy na zaraz po świętach. Mam w zanadrzu jeszcze jeden pomysł z tym związany, jednak jest on na razie w fazie planowania.

Zdjęcia w lepszej jakości można znaleźć oczywiście na 500px, w oddzielnym secie pod tym linkiem.



sobota, 19 kwietnia 2014

Writer - świetny, prosty, internetowy edytor tekstu

Często wchodząc na stronę Myapple czytałem wpisy na blogach dotyczące prostego i przejrzystego edytora tekstu dla Maca. Sam często piszę i nie do każdego dokumentu (ot chociażby do szkicu wpisu na bloga) opłaca się od razu odpalać ciężką artylerię w postaci Worda. Notatnik z kolei... tak, spełnia swoją rolę bardzo dobrze, tyle tylko, że jest po prostu brzydki. Szukałem czegoś cechującego się prostotą, ładnym designem, lekkością i możliwością konfiguracji środowiska pracy. W końcu natrafiłem na Writer, który spełnił wszystkie moje wymagania. Jest tylko jeden malutki szkopuł - jest to dodatek do przeglądarki Chrome dostępny w jej sklepie z aplikacjami. Jest to oczywiście nieistotna ciekawostka, edytor ma działać i to właśnie świetnie mu wychodzi.

czwartek, 17 kwietnia 2014

Tanie makro

Kiedyś, praktycznie każdy nieco bardziej zaawansowany kompakt posiadał tryb makro. W moim starym coolpixie również posiadałem taki tryb, który pozwalał zbliżyć obiektyw aparatu do fotografowanego przedmiotu na naprawdę niewielką odległość. Potem, z czasem (tak dokładnie to miesiąc temu - lepiej późno niż wcale) nauczyłem się, że makro to nie tylko trzymanie szkła milimetr od obiektu, ale przede wszystkim skala odwzorowania. Tak czy inaczej, wraz z ponownym zainteresowaniem się tematem zdjęć makro wróciła chęć na wykonywanie takich ujęć. Niestety, o ile aparaty kompaktowe dzięki odpowiednim trybom radziły sobie z takimi amatorskimi fotografiami bardzo przyjemnie, o tyle lustra bez odpowiednich szkieł będą usilnie starały się robić problemy. Pierwszą rzeczą, jaką się więc zainteresowałem, był oczywiście obiektyw makro. Mój zapał został jednak ostudzony jeszcze szybciej, niż się zaczął. Ceny są wyjęte z... no z nieprzyjemnego miejsca. Zacząłem szukać tańszych alternatyw w postaci starych obiektywów Nikona, całkowicie manualnych. Tutaj ceny zdawały się o niebo przyjemniejsze, tyle tylko, że mój aparat nie jest wstanie ich obsłużyć - po prostu nie da się go zapiąć z powodu wystającego elementu (prawdopodobnie popychacza przysłony) w obiektywie. Kolejnym pomysłem, było kupno przejściówki na gwint M42 i dokupienie jakiegoś starego obiektywu makro. Ta myśl wydawała mi się najlepsza przez długi czas, czyli jakieś pół godziny (wszystko działo się jednego dnia), dopóki nie przypomniałem sobie o magicznym przedmiocie zwanym pierścienie pośrednie.

Skate or die!

Temat deskorolki był mi bliski od lat. Kiedyś, kiedy na topie były starsze części Tonego Hawka, spędzałem przy nich dłuuugie godziny. Pewnego razu postanowiłem, że sam chce zacząć jeździć i kupiłem sobie swoją pierwszą deskę - za niespełna 100 zł ze zwykłego sklepu sportowego. Jeździć to za bardzo nie chciało, skrzypiało przy każdym ruchu, ale i tak dawało niesamowitą frajdę i przy okazji całkiem pokaźną liczbę siniaków. Przygoda trwała ok. 2 lat, po czym (kolejne z rzędu) niefortunne lądowanie czy też bardziej jego brak spowodowało kontuzję lewej kostki, co oczywiście olałem nie pokazując się nawet u lekarza. Od tamtej pory zwykłe ollie sprawia niezły ból a moje jeżdżenie ograniczyło się do zapieprzania po prostej na krótszej wersji popularnych longboardów.

Do rzeczy.

To, że sam nie jeżdżę już od dawna nie znaczy, że przestało mnie to kręcić. Bynajmniej. Uwielbiam oglądać wyczyny młodych skateów. Tak, właśnie młodych, nawet jeśli częściej im nie wychodzi niż wychodzi, bo wtedy z jeszcze większą satysfakcją ogląda się kiedy skaczą z radości po pięknie sklejonym 360 filp czy efektownym slidzie. Przypomina mi się, jak sam wpieniałem się, rzucałem deską i soczyście kląłem, gdy coś nie wychodziło. Przechodząc ostatnio w centrum Warszawy natknąłem się właśnie na kilku prawdopodobnie gimnazjalistów jeżdżących na deskach. Po grzecznym pytaniu, czy mogę uwiecznić ich wyczyny, wykonałem kilka fotek i... obiecałem sobie, że będę tam wpadał częściej i z większą ilością sprzętu (miałem tylko aparat i rybie oko). W głowie zaczyna mi się już rodzić następny pomysł na mały projekt, składający się z kilku sesji, ale na razie będę siedział cicho.

Poniżej oczywiście kilka zdjęć, które wykonałem owym deskorolkarzom:





Jak zwykle więcej na 500px.

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Trochę więcej szczegółów o nowym Spotify.



Mój ostatni post traktował o nowej wersji Spotify dla Windows. Skupiłem się tam jednak na opisie wyglądu aplikacji. Teraz przyszedł czas po krótce opisać co nowego znalazło się w funkcjach.

sobota, 12 kwietnia 2014

Aktualizacja Spotify dla Windows!

Jakiś czas temu, na mojej ulubionej stronie o tematyce Apple, przeczytałem o aktualizacji aplikacji Spotify dla komputerów Mac. Ucieszyło mnie to, ponieważ można było spodziewać się rychłego zaktualizowania wersji dla Windows. Co prawda nastąpiło to z nieznacznym opóźnieniem, ale lepiej późno niż wcale :)


Aplikacja ma mocno spłaszczony wygląd. Jednocześnie został on uproszczony i ujednolicony. Jest bardziej elegancki niż starsza wersja, na którą osobiście nie mogłem narzekać pod względem designu. Fonty i ogólnie rzecz biorąc typografia zostały upodobnione do tych znanych już z Windows Phone lub z Windows 8.

Mi osobiście zmiana bardzo się podoba. Ciężko napisać cokolwiek o samym działaniu, ponieważ program zaktualizowałem dosłownie 10 minut temu, ale sam wygląd sprawia świetne wrażenie. W najbliższym czasie postaram się napisać też kilka bardziej szczegółowych słów na temat nowego spotify, jednak do tego muszę go potestować nieco dłużej.