środa, 30 kwietnia 2014

Creative Roadshow 2014 - kolejna edycja warsztatów fotografii i obróbki, zupełnie za darmo!


Creative Roadshow to warsztaty fotograficzne, w tym roku organizowane pod hasłem "Praktycznie o warsztacie fotografa". Spotkania będą dotyczyć zarówno samej fotografii jak i późniejszej postprodukcji. Dowiemy się między innymi jak kontrolować głębię ostrości, jak kalibrować monitor i jak poprawnie pracować z kolorem. Poza tym, będziemy mogli nauczyć się kilku przydatnych tricków Photoshopa, które mogą "uratować" niejedno ciekawe, acz niekoniecznie dobre technicznie zdjęcie. Warsztaty będą traktowały także o samym druku wykonanych i obrobionych zdjęć oraz o filmowaniu aparatem cyfrowym - coraz popularniejszej formie kręcenia wideo.

poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Co w trawie piszczy

Czasem, gdy nie ma się totalnie pomysłu na zdjęcia, szuka się go gdzieś bardzo daleko. W zasadzie ostatnim miejscem o jakim pomyślimy jest własne mieszkanie, dom, podwórko, lasek czy park 5 minut drogi od nas. W końcu tam już wszystko widzieliśmy a nikt nie lubi być wtórny. Czasem jednak warto wyjść, schylić się i odnaleźć piękno w rzeczach nas otaczających. Nawet jeśli zdjęcia wyjdą całkowicie banalne, lub nie wyjdą wcale znajdziemy przynajmniej pretekst by na chwilę zwolnić.






sobota, 26 kwietnia 2014

Foto-larson - pozycja obowiązkowa dla każdego miłośnika fotografii


Będąc ostatnio z dziewczyną w Warszawskiej Hali Mirowskiej z dość prozaiczną sprawą, natknąłem się na nieduży sklepik, który przeniósł mnie do innej epoki. Dla mnie osobiście fotografia analogowa jest czymś magicznym, czymś co zawsze chciałem umieć. Nigdy nie miałem jednak aż tyle samozaparcia, żeby przezwyciężyć główną przeszkodę - brak czasu. Analogi, szczególnie te najstarsze (a więc dla mnie najpiękniejsze) nie mają elektroniki, która w razie co podpowie "kolego, ta szybkość migawki to chyba nie w tym warunkach, co?" i to nawet w trybie M. Nie mają procesora, który zrobi wszystko, aby poprawić to co fotoamator czasami nawywija. Nie wybaczają błędów. W dodatku, na "karcie pamięci" zmieści się tylko 36 zdjęć a na ich zobaczenie będziemy musieli sobie trochę poczekać. To wszystko stanowi o magii i niezwykłości fotografii analogowej - jest jej największą zaletą i jednocześnie największym przekleństwem. Nie bez znaczenie jest też fakt, że jak już wykosztujemy się na aparat cyfrowy, to koszt jego użytkowania - zakładając, że nie będziemy nim rzucać - będzie równy kosztom prądu do ładowania akumulatorów. Do analoga trzeba dokupować filmy co 24 lub 36 zdjęć a dodatkowo płacić za możliwość ich zobaczenia. Zapewniam was jednak, że jak zagorzałymi fanami cyfry byście nie byli, do tego miejsca wrócicie przynajmniej raz, choćby po to, żeby postać sobie pod witryną i pooglądać te wszystkie cuda mechaniki.

piątek, 25 kwietnia 2014

Trochę makro, trochę portretu (+ przestroga odnośnie pierścieni pośrednich)


Zwyczajowo, raz na jakiś czas odczuwam potrzebę by po prostu wziąć aparat do ręki i porobić z nim cokolwiek, żeby zabić nudę. Tym razem, z racji znajdujących się cały czas w fazie testów pierścieni pośrednich padło na zdjęcia makro. Jako, że towarzyszyła mi wtedy dziewczyna, nie mogło się też obyć bez kilku prostych portretów.

czwartek, 24 kwietnia 2014

IFTTT - jak zautomatyzować sobie życie w internecie

IFTTT - If This Then That - Jeśli to to tamto. W języku angielskim mimo wszystko brzmi to nieco lepiej jednak tak samo dobrze oddaje istotę aplikacji, czy raczej usługi internetowej, o której mam zamiar dzisiaj napisać. IFTTT pozwala nam na tworzenie instrukcji warunkowych łączących ze sobą różne serwisy społecznościowe, informacyjne a także mobilne urządzenia (aktualnie tylko dla iOS oraz Androida).

Najprościej będzie to oczywiście wytłumaczyć na przykładzie: 

Przykład 1. Załóżmy, że posiadamy konta na Dropboxie i Instagramie. Wrzucamy dużo zdjęć na Instagram i chcielibyśmy mieć w zanadrzu jakąś kopię zapasową czy po prostu miejsce, gdzie będziemy mogli je obejrzeć bez wchodzenia do aplikacji. Nie muszę chyba mówić, że mozolne kopiowanie fotografii w kilka miejsc będzie dość żmudną i nudną czynnością. Tutaj z pomocą przychodzi nam IFTTT w którym z łatwością ustawimy sobie instrukcję Jeśli wrzucę zdjęcie na Instagram to automatycznie będzie ono zachowane w określonym folderze Dropbox.

środa, 23 kwietnia 2014

Thethering w Adobe Lightroom - podglądaj wykonywane zdjęcia na bieżąco, na dużym ekranie

Adobe Photoshop Lightroom to kombajn, którego żadnemu amatorowi fotografii nie trzeba chyba przedstawiać. Pozwala na katalogowanie zdjęć, przypisywanie im tagów, organizowanie w kolekcje zwykłe i tzw. inteligentne. Przede wszystkim jednak jest to dla mnie świetna wywoływarka RAWów, która w dodatku doczekała się ostatnio swojej wersji mobilnej, o czym pisałem tutaj. Dzisiaj chciałem jednak powiedzieć o jednej z funkcji, którą nie wszyscy muszą znać. Mowa oczywiście o tytułowym thetheringu.

wtorek, 22 kwietnia 2014

Vert dla iOS - potężny konwerter jednostek

Dzisiaj chciałbym podzielić się nowo odkrytą aplikacją na urządzenia mobline z logiem nadgryzionego jabłka. Mowa o konwerterze jednostek Vert, konwertującym chyba wszystko i na wszystko. Tego typu aplikacje, podobnie jak wszelkiej maści kalkulatory posiadają dość liczną reprezentację a App Store. Piszę jednak właśnie o nim z trzech powodów. Po pierwsze, ma naprawdę ogromne możliwości. Po drugie, jest świetnie, intuicyjnie zaprojektowany i cieszy oko designem. I po trzecie - przez ograniczony czas jest dostępny całkiem za darmo (przeceniony z 1,99 USD).


Po lewej stronie mamy do wyboru kategorie jednostek do konwersjii, po prawej natomiast już same jednostki. Czerwone pole oznacza aktualnie zaznaczoną opcję. Obydwie kolumny możemy oczywiście przesuwać dowolnie zmieniając jednostki z których i na które konwertujemy.

Program, poza standardowymi kategoriami jak długość, temperatura, gęstość, moc itd. ma również mniej popularne, takie jak wielkości danych (bity, kilobity, bajty itd.), szybkość transferu (np. megabity na megabajty) czy nawet przelicznik jednostek typograficznych, co mnie jako przyszłego poligrafa bardzo cieszy. Twórcy zadbali także o dodatkowe smaczki w postaci przelicznika jednostek rozmiarów ubrań. Jest również kategoria o nazwie Rock Climbing. Szczerze mówiąc nie mam pojęcia do czego służy, ale na pewno przyda się miłośnikom wspinaczki :). 

Alikacja ma ogromne możliwości i skonwertuje chyba wszystko co tylko możliwe. Zachęcam do pobrania i przetestowania. Konwerter, podobnie jak kalkulator zawsze warto mieć pod ręką.

Aplikacja jest dostępna za darmo przez ograniczony czas pod tym adresem: https://itunes.apple.com/pl/app/vert-2-unit-currency-converter/id691346630?mt=8




poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Nowe funkcjonalności na blogu

Postanowiłem dodać dwa usprawnienia.

Pierwsze, to możliwość obserwowania bloga poprzez subskrypcje email. Blog jest na Bloggerze, a więc jak łatwo się domyślić za silnik subskrypcji odpowiada także Google ze swoją usługą Feedburner. Gdy pojawi się nowy wpis, będziecie dostawać maila na podany przez was adres email.

Druga sprawa, to obcinanie postów. Nawet mnie samego wkurzało przeglądanie bloga i kilometry przewijania, gdyż każdy post nawet w widoku głównym wyświetlał się w całości. Od tej pory zaczynam dodawać magiczne przyciski "czytaj dalej >>" w celu zwiększenia przejrzystości.

niedziela, 20 kwietnia 2014

Skate or Die, part two

Jak pisałem przy okazji wrzucania ostatnich zdjęć deskorolkowych (post Skate or die), zaczął mi chodzić po głowie kolejny mały projekt. Nawiązałem kontakt z osobami, którym ostatnio robiłem zdjęcia i umówiłem się na kolejne deskorolkowe sesje. Jedna z nich się już nawet odbyła a kolejną planujemy na zaraz po świętach. Mam w zanadrzu jeszcze jeden pomysł z tym związany, jednak jest on na razie w fazie planowania.

Zdjęcia w lepszej jakości można znaleźć oczywiście na 500px, w oddzielnym secie pod tym linkiem.



sobota, 19 kwietnia 2014

Writer - świetny, prosty, internetowy edytor tekstu

Często wchodząc na stronę Myapple czytałem wpisy na blogach dotyczące prostego i przejrzystego edytora tekstu dla Maca. Sam często piszę i nie do każdego dokumentu (ot chociażby do szkicu wpisu na bloga) opłaca się od razu odpalać ciężką artylerię w postaci Worda. Notatnik z kolei... tak, spełnia swoją rolę bardzo dobrze, tyle tylko, że jest po prostu brzydki. Szukałem czegoś cechującego się prostotą, ładnym designem, lekkością i możliwością konfiguracji środowiska pracy. W końcu natrafiłem na Writer, który spełnił wszystkie moje wymagania. Jest tylko jeden malutki szkopuł - jest to dodatek do przeglądarki Chrome dostępny w jej sklepie z aplikacjami. Jest to oczywiście nieistotna ciekawostka, edytor ma działać i to właśnie świetnie mu wychodzi.

czwartek, 17 kwietnia 2014

Tanie makro

Kiedyś, praktycznie każdy nieco bardziej zaawansowany kompakt posiadał tryb makro. W moim starym coolpixie również posiadałem taki tryb, który pozwalał zbliżyć obiektyw aparatu do fotografowanego przedmiotu na naprawdę niewielką odległość. Potem, z czasem (tak dokładnie to miesiąc temu - lepiej późno niż wcale) nauczyłem się, że makro to nie tylko trzymanie szkła milimetr od obiektu, ale przede wszystkim skala odwzorowania. Tak czy inaczej, wraz z ponownym zainteresowaniem się tematem zdjęć makro wróciła chęć na wykonywanie takich ujęć. Niestety, o ile aparaty kompaktowe dzięki odpowiednim trybom radziły sobie z takimi amatorskimi fotografiami bardzo przyjemnie, o tyle lustra bez odpowiednich szkieł będą usilnie starały się robić problemy. Pierwszą rzeczą, jaką się więc zainteresowałem, był oczywiście obiektyw makro. Mój zapał został jednak ostudzony jeszcze szybciej, niż się zaczął. Ceny są wyjęte z... no z nieprzyjemnego miejsca. Zacząłem szukać tańszych alternatyw w postaci starych obiektywów Nikona, całkowicie manualnych. Tutaj ceny zdawały się o niebo przyjemniejsze, tyle tylko, że mój aparat nie jest wstanie ich obsłużyć - po prostu nie da się go zapiąć z powodu wystającego elementu (prawdopodobnie popychacza przysłony) w obiektywie. Kolejnym pomysłem, było kupno przejściówki na gwint M42 i dokupienie jakiegoś starego obiektywu makro. Ta myśl wydawała mi się najlepsza przez długi czas, czyli jakieś pół godziny (wszystko działo się jednego dnia), dopóki nie przypomniałem sobie o magicznym przedmiocie zwanym pierścienie pośrednie.

Skate or die!

Temat deskorolki był mi bliski od lat. Kiedyś, kiedy na topie były starsze części Tonego Hawka, spędzałem przy nich dłuuugie godziny. Pewnego razu postanowiłem, że sam chce zacząć jeździć i kupiłem sobie swoją pierwszą deskę - za niespełna 100 zł ze zwykłego sklepu sportowego. Jeździć to za bardzo nie chciało, skrzypiało przy każdym ruchu, ale i tak dawało niesamowitą frajdę i przy okazji całkiem pokaźną liczbę siniaków. Przygoda trwała ok. 2 lat, po czym (kolejne z rzędu) niefortunne lądowanie czy też bardziej jego brak spowodowało kontuzję lewej kostki, co oczywiście olałem nie pokazując się nawet u lekarza. Od tamtej pory zwykłe ollie sprawia niezły ból a moje jeżdżenie ograniczyło się do zapieprzania po prostej na krótszej wersji popularnych longboardów.

Do rzeczy.

To, że sam nie jeżdżę już od dawna nie znaczy, że przestało mnie to kręcić. Bynajmniej. Uwielbiam oglądać wyczyny młodych skateów. Tak, właśnie młodych, nawet jeśli częściej im nie wychodzi niż wychodzi, bo wtedy z jeszcze większą satysfakcją ogląda się kiedy skaczą z radości po pięknie sklejonym 360 filp czy efektownym slidzie. Przypomina mi się, jak sam wpieniałem się, rzucałem deską i soczyście kląłem, gdy coś nie wychodziło. Przechodząc ostatnio w centrum Warszawy natknąłem się właśnie na kilku prawdopodobnie gimnazjalistów jeżdżących na deskach. Po grzecznym pytaniu, czy mogę uwiecznić ich wyczyny, wykonałem kilka fotek i... obiecałem sobie, że będę tam wpadał częściej i z większą ilością sprzętu (miałem tylko aparat i rybie oko). W głowie zaczyna mi się już rodzić następny pomysł na mały projekt, składający się z kilku sesji, ale na razie będę siedział cicho.

Poniżej oczywiście kilka zdjęć, które wykonałem owym deskorolkarzom:





Jak zwykle więcej na 500px.

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Trochę więcej szczegółów o nowym Spotify.



Mój ostatni post traktował o nowej wersji Spotify dla Windows. Skupiłem się tam jednak na opisie wyglądu aplikacji. Teraz przyszedł czas po krótce opisać co nowego znalazło się w funkcjach.

sobota, 12 kwietnia 2014

Aktualizacja Spotify dla Windows!

Jakiś czas temu, na mojej ulubionej stronie o tematyce Apple, przeczytałem o aktualizacji aplikacji Spotify dla komputerów Mac. Ucieszyło mnie to, ponieważ można było spodziewać się rychłego zaktualizowania wersji dla Windows. Co prawda nastąpiło to z nieznacznym opóźnieniem, ale lepiej późno niż wcale :)


Aplikacja ma mocno spłaszczony wygląd. Jednocześnie został on uproszczony i ujednolicony. Jest bardziej elegancki niż starsza wersja, na którą osobiście nie mogłem narzekać pod względem designu. Fonty i ogólnie rzecz biorąc typografia zostały upodobnione do tych znanych już z Windows Phone lub z Windows 8.

Mi osobiście zmiana bardzo się podoba. Ciężko napisać cokolwiek o samym działaniu, ponieważ program zaktualizowałem dosłownie 10 minut temu, ale sam wygląd sprawia świetne wrażenie. W najbliższym czasie postaram się napisać też kilka bardziej szczegółowych słów na temat nowego spotify, jednak do tego muszę go potestować nieco dłużej.