sobota, 30 sierpnia 2014

Coś strasznego!

A więc w końcu dopadła mnie fotograficzna nuda... Lubię portrety, lubię krajobrazy, lubię nawet potrzaskać zdjęcia produktowe długopisów na swoim biurku... Ale wszystko może się znudzić. Z reguły człowiek zaczyna szukać dla siebie jakiejś odskoczni - ja tak zrobiłem i znalazłem ją tutaj:






Przepis na podobne zdjęcia jest bardzo prosty: ostry czarny makijaż, wybielenie twarzy i ust, krew zrobiona z tego przepisu, kabina prysznicowa i oczywiście trochę wody. Ostatni składnik w moim przypadku miał dwa zastosowania. Po pierwsze, jak widać na każdym zdjęciu modelka ma mokre włosy i rozmazany makijaż - wiadomo, że woda z prysznica musiała maczać w tym palce. Po drugie, część zdjęć robiliśmy przez ściankę kabiny prysznicowej, więc oblałem ją wodą aby uzyskać widoczne na drugim zdjęciu zacieki i lepsze, bardziej naturalne rozbryzgi krwi. Zdjęcia były robione wieczorem, tak więc potrzebowałem dodatkowego źródła światła. Posłużyła mi do tego żarówka światła stałego o temp. barwowej 5600K. i mocy 150 Watt z parasolką odbijającą. Było to po prostu najsilniejsze źródło światła nie-błyskowego u mnie w domu. Żarówki tego typu ze statywem, oprawką i parasolką można kupić na allegro za niewielkie pieniądze, można też użyć np. lampy warsztatowej, ustawić ją tyłem do modelki i odbić jej światło od czegoś dużego i białego - np. styropianu. Należy wtedy zadbać jedynie od odpowiednie ustawienie balansu bieli, czy to w aparacie, czy później przy wywoływaniu RAWów (jeśli nasz aparat takowe posiada).

Modelka to oczywiście moja +Gosia, która sama zrobiła sobie także makijaż i pięknie (specjalnie) go potem popsuła. Poza czarnymi oczami i białą twarzą uparła się jeszcze na lekkie "zmodyfikowanie" ust - najlepiej widać to na zdjęciu środkowym i trzeba przyznać, że rzeczywiście wpływa na ogólny klimat bardzo pozytywnie.

Jak wspomniałem wyżej, przepis na podobne zdjęcia jest bardzo prosty, podobnie zresztą jak jego realizacja. Jedynym problemem, który możemy napotkać po drodze jest chyba makijaż. Wiadomo, że im lepiej pomalujemy naszą modelkę (lub im lepiej pomaluje się sama) tym mniej roboty będziemy mieli podczas obróbki i nadawania zdjęciu ostatecznego klimatu. Ja mam to szczęście, że moja dziewczyna lubi eksperymentować z malowaniem samej siebie i całkiem dobrze jej to wychodzi. Jeśli jednak wasza modelka nie czuje się na siłach do wykonania takiego makijażu, zawsze można skorzystać z usług profesjonalisty, choć jest to ostateczność - takie zdjęcia to zabawa i raczej nikomu nie będzie się chciało wydawać na to pieniędzy. Dużo prościej będzie skorzystać z tutoriali na You Tube, których jest naprawdę multum.

Ta sesja była niejako próbą w domowym zaciszu przed następnymi zdjęciami z serii. Mamy do zrealizowania jeszcze dwa pomysły w dwóch bardzo różnych lokacjach przy czym jedna jest niestety mocno uzależniona od pogody. Mam cały czas nadzieję, że będziemy mieli jeszcze trochę lata i będę mógł zaprezentować tu efekty naszej pracy w bardzo niedługim czasie :).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz